Syriana – jak USA walczy z korupcją

Amerykański gigant naftowy spółka Connex Oil traci kontrolę nad polami naftowymi w zatoce Perskiej, zarządzanymi przez książęcą rodzinę al-Subaai. Minister spraw zagranicznych roponośnego emiratu, książę Nasir, przyznał bowiem koncesję na wydobycie ropy chińczykom, co w konsekwencji wywołało wściekłość amerykańskiego przemysłu naftowego oraz rządu USA. W celu zmniejszenia strat finansowych Connex Oil zamierza połączyć się z inną amerykańską firmą naftową Killen, która dopiero co uzyskała koncesje na robienie odwiertów na polach naftowych Kazachstanu. Po połączeniu ma powstać jedna z największych firm naftowych na świecie. I tu dochodzi do problemów. Sprawie zaczynają się bowiem przyglądać prawnicy urzędu antymonopolowego Amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości (Department of Justice). Pojawiają się również pogłoski o tym, że firma Killen dawała łapówki oficjelom z Kazachstanu w zamian za lukratywne kontrakty. Pracownik ww. Departamentu  Bennett Holiday rozpoczyna swoje dochodzenie. Jednocześnie w Kazachstanie zaczynają działać audytorzy śledczy. Dochodzenie ujawnia m.in. że osoby związane z firmą Killen dokonywały znacznych transferów pieniędzy do Kazachskich urzędników w zamian za przyznanie Killen praw do odwiertów. Sytuacja ta narusza przepisy FCPA (Foreign Corrupt Practices Act), zgodnie z którym każda amerykańska firma, dająca łapówki gdziekolwiek  na świecie, odpowiada tak, jakby te łapówki dawała w USA. W konsekwencji nowa firma Connex-Killen może być zmuszona do płacenia olbrzymich kar dla Departamentu Sprawiedliwości USA. A to z kolei może zablokować fuzję obu firm, co oczywiście nie jest w interesie USA. Zaczyna się gra wywiadów i tzw. najwyższych czynników politycznych.

Powyżej opisana historia to jeden z ważniejszych wątków filmu Syriana z 2005 r. wyreżyserowanego przez Stephena Gaghan’a.  Główne role grali w nim Georg Clooney, Matt Damon oraz Jeffrey Wright, jako pracownik Departamentu Sprawiedliwości USA, który prowadził dochodzenie w sprawie łapówek.

Przedstawiony film odnosi się do skandali łapówkarskich z udziałem amerykańskich firm z branży naftowej, i związanych z nimi dochodzeń Departamentu Sprawiedliwości USA, które były prowadzone w pierwszej połowie lat 2000 (tzw. Kazakhgate). Głównym podejrzanym w tych sprawach był niejaki James Giffen, któremu zarzucano, że z utworzonych w bankach szwajcarskich tajnych kont przelał w sumie 20 milionów USD, płacąc za czesne dla dzieci oficjeli Kazachskich oraz za wartą setki tysięcy dolarów biżuterię. Pracował jako pośrednik dla wielu firm związanych z przemysłem naftowym. James Giffen został aresztowany w 2003 r. na lotnisku Johna F. Kennedy’iego, jak wsiadał do samolotu odlatującego do Francji, z której ekstradycja do USA jak wiadomo jest praktycznie niemożliwa. Giffen później tłumaczył się, że w istocie pracował dla CIA, jednakże w końcu przyznał się do winy.
W jednym z odłamów wspomnianej Kazakhgate i ja brałem udział oczywiście w roli audytora śledczego. Do dzisiaj żałuję, że w filmie Syriana nie pokazano postaci audytora śledczego, prowadzącego dochodzenie w Kazahstanie (jedynie się o nim wspomina). Mógłbym potem pokazywać swoim dzieciom, kto grał tatusia obok innych gwiazd z Hollywood, ale cóż takie jest życie audytora śledczego:) to on wykonuje żmudną robotę, a chwała i tak spada na innych.

Atyrau, Kazachstan – rok 2003

Roponośne pole Tengyz znajduje się w północno zachodniej części Kazachstanu na północno wschodnim wybrzeżu morza Kaspijskiego. Obejmuje obszar ok. 2.500 km2.

W 1979 r. na polu Tengyz odkryto jedne z największych złóż naftowych na świecie. Obecni tam są taci „giganci” naftowi jak: Chevron, Exxon Mobile, Lukoil i inni. Wiele państw próbuje zabezpieczyć sobie choćby mały kawałek tego tortu. W związku z tym odbywa się tam skryta wojna wszelkiej maści służb, w której wszystkie chwyty są dozwolone. Warto dodać, że właśnie na polu Tengyz „połamał sobie zęby” niegdysiejszy miliarder Ryszard Krazue. Jak to się potocznie mówi „porwał się z motyką na słońce” i poprzez powiązaną spółkę tj. Petrolinvest próbował dokopać się do czarnego złota. Ale szukanie ropy to ruletka. Można zrobić wiele odwiertów po kilkadziesiąt milionów dolarów sztuka i nic. Trzeba robić kolejne gdzie indziej. Dla Chevron lub Exxon strata setek milionów dolarów to pestka, ale dla Ryszarda Krauzego szukanie ropy skończyło się utratą statusu miliardera.

Miasto Atyrau znajduje się w odległości około 350 km od pola Tengyz. Jest ono ośrodkiem przerobu i przesyłu ropy naftowej. Tam lokalne siedziby maja spółki związane z przemysłem naftowym. W 2003 r. przyleciałem do tego miasta lotem rejsowym z Ałma Aty, leżącej na drugim końcu Kazachstanu (przy granicy z Chinami). Lot odrzutowym samolotem trwał ok. 3 godzin, co wskazuje jak rozległy to kraj. Na marginesie – pamiętam swoje przerażenie jak na płycie lotniska w Ałma Acie zobaczyłem słynne „latające trumny” tj. Tu-134 i Iły 62. Na szczęście był to pierwszy rok, kiedy na wewnętrznych liniach w Kazachstanie zaczęto używać – mocno zużytych co prawda, ale jednak  – amerykańskich boeingów.

W tamtym czasie Atyrau było miastem dużych kontrastów. Z jednej strony nowo-wybudowane, luksusowe hotele z drugiej zaś, rozsypujące się, nieotynkowane osiedla z tzw. wielkiej płyty, przy których nasze nawet najgorsze bloki wyglądały niczym szklane domy. Cechą charakterystyczną jest tam wszechogarniające błoto. Po deszczu ziemia zamienia się w glinę, która przylepia się do wszystkiego jak plastelina. Przed wejściem do każdego budynku stały korytka z wodą i kije z zatkniętymi szmatami na ich końcach. Trzeba było moczyć kij w brudnej wodzie i wycierać glinę z butów – pomagało, ale niewiele.

Przybyłem do Atyrau, aby uczestniczyć w dużym, międzynarodowym audycie śledczym. Dotyczył on firmy ABB Vetco Gray, będącej częścią światowego koncernu ABB Ltd. z siedzibą w Zurychu, działającego m.in. w takich branżach jak: automatyka, robotyka i energetyka. ABB Vetco Grey produkowała i sprzedawała urządzenia do wydobycia ropy naftowej warte setki milionów dolarów. Swoje przedstawicielstwa miała we wszystkich krajach, gdzie wydobywano ropę naftową. W 2003 r. spółkę tą chciało przejąć konsorcjum znanych amerykańskich funduszy inwestycyjnych tzw. private equity. Należy dodać, że ABB Ltd. była notowana na giełdzie w Nowym Jorku. W związku z tym ją i jej spółki zależne również obowiązywał wspomniany już antykorupcyjny FCPA (Foreign Corruption Practices Act).


FCPA

Foreign Corruption Practices Act to anty-korupcyjna ustawa przegłosowana przez Kongres Stanów Zjednoczonych w 1977 r. Penalizuje ona amerykańskie firmy i obywateli, którzy płacą łapówki zagranicznym oficjelom w zamian za uzyskane kontrakty. W przypadku udowodnienia łapówkarstwa, dający musi płacić olbrzymie kary skarbowi USA – co ciekawe w ww. ustawie nie została określona górna granica kary finansowej. Prawu temu podlegają również m.in. zagraniczne firmy notowane na amerykańskiej giełdzie.

Departament Sprawiedliwości USA oraz Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych (Security Exchange Commission) to podmioty, które stoją na straży tego prawa: prowadzą dochodzenia, nakładają kary etc. Podejrzenia traktowane są bardzo poważnie – nie ma taryfy ulgowej.

Trudno w to uwierzyć ale w odległym 1977 roku USA, kraj, który prowadzi rozległe interesy na całym świecie, przegłosował prawo, które karze amerykańskie firmy, dające łapówki gdziekolwiek na świecie. To oczywiście utrudniło działanie amerykańskim firmom, zwłaszcza tym, które operowały w tych regionach świata, gdzie korupcyjne praktyki są powszechne. Mimo to amerykanie już w ww. roku zrozumieli, że powinno być zero tolerancji dla łapówkarstwa, bez względu na to gdzie się ono odbywa.

A jak jest w Polsce? W 2002 r. wprowadzono tzw. ustawę o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych za czyny zabronione pod groźbą kary. Ustawa ta miała nakładać kary finansowe na firmy, których pracownicy dopuścili się na przykład łapownictwa. Ale jak to u nas, z jakichś powodów, ustawa została tak sformułowana, że w praktyce nie działa. Dla przykładu w 2017 r. do sądów wpłynęło zaledwie 14 takich spraw, w  w 2016 r. – 25, w 2015 r. – 13, 2014 r. – 31 a w 2013 r. – 26. Co ciekawe najwyższa dotąd orzeczona kara pieniężna opiewała na kwotę zaledwie 12 000 zł, przy czym ustawa przewiduje kary w granicach od 1 000 zł do nawet 5 000 000 zł. Pusty śmiech. Dlaczego przez tyle lat nie zmieniono ww. ustawy? (zmiana ta jest dopiero planowana).

W związku z powyższym dochodzi do paradoksalnych sytuacji, gdzie amerykańskie firmy, które działały na szkodę polskiego podatnika, uzyskując za łapówki przeszacowane finansowo kontrakty, płaciły olbrzymie kary ale w …USA a w Polsce nic (vide słynna tzw. „Infoafera”). Jak już wspomniałem ma być wprowadzona nowa ustawa  – należy mieć nadzieję, że będzie bardziej skuteczna niż dotychczasowa.


I tu pojawił się problem. Do centrali ABB Ltd w Zurichu doszły bowiem informacje, że jej spółka zależna tj. ABB Vetco Gray daje łapówki urzędnikom w Kazachstanie w zamian za lukratywne kontrakty od tamtejszych państwowych przedsiębiorstw naftowych. ABB Ltd, notowana na Nowojorskiej giełdzie, była zmuszona do zaraportowania tych informacji do amerykanskiej Komisji Papierów Wartościowych. ABB Vetco Gray groziły znaczne kary finansowe. W tej sytuacji potencjalni nabywcy tj. fundusze private equity, wymusiły na ABB Vetco Gray wynajęcie audytorów śledczych, którzy na miejscu mieli przebadać sprawę i określić potencjalne ryzyko finansowe. Był to zespół audytorów ze znanej audytorskiej firmy PriceWaterhouseCoopers z Norwegii. Kraj ten również posiada istotne złoża naftowe i chyba na tej zasadzie dokonano wyboru śledczych. Ale fundusze chciały mieć pewność, że Norwegowie, opłacani przez ABB Vetco Gray, przyłożą się do roboty i „wyniuchają” co trzeba. W związku z tym już bezpośrednio wynajęli inną firmę konsultingową, która miała pilnować Norwegów. I to była moja rola. Miałem prowadzić niezależne śledztwo i uważać, co robią Wikingowie. Szefem Norwegów był facet ok. 40 lat, który wyraźnie charakteryzował się na Elvisa Presley’a. Czarne przylizane na bokach włosy, grzywka, kowbojskie buty. Okazało się, że przez wiele lat pracował w DEA (Drug Enforcement Administration), tj. w służbie, która odpowiedzialna jest za walkę z narkotykami w USA (stąd jego zamiłowanie do króla rock’a). Na pewno miał do czynienia z przestępcami narkotykowymi ale chyba – jak się później okazało – nie do końca z przestępcami w białych kołnierzykach.

Jego ludzie byli bardzo mili, pracowici, ale zdecydowanie brakowało im kreatywności w wymyślaniu potencjalnych schematów nadużyć, co jest niezbędne do skutecznego ich wykrywania. Audytor śledczy postawiony przed stosem dokumentów, danych etc. musi w istocie wczuć się w rolę przestępcy w białym kołnierzyku, musi zacząć myśleć jak on. Dzięki temu będzie mógł wymyślać potencjalne schematy nadużyć i wyszukiwać luki w systemie kontroli. To zaś przybliża audytora do wyłuskania tej przysłowiowej igły w stogu setek danych i informacji. Norwegowie nie byli w tym zbyt mocni. Najwidoczniej wychowanym w protestanckiej kulturze ludziom ciężko sobie nawet wyobrazić, jak bezczelne i zarazem kreatywne mogą być osoby, wyglądające całkiem tak samo jak oni. Audyt nie posuwał się do przodu. Norwegowie badali księgi, czas mijał i nic z tego nie wynikało. Wiedziałem, że musze zareagować; czułem, że ukryte przed nami „wałki” są gdzieś blisko, na wyciągnięcie ręki, ale jak w złym śnie byliśmy jakby sparaliżowani; wykonywaliśmy wiele czynności ale nadal staliśmy w miejscu. Czyżby tak prestiżowy audyt miał skończyć się klapą?

W tzw. międzyczasie dowiedziałem się, że kilka miesięcy przed rozpoczęciem naszego audytu do pracy przestał nagle przychodzić długoletni dyrektor finansowy, zdaje się francuz. Jego pokój był zamknięty a w innym rozgościł się nowy dyrektor. – Jak to przestał nagle przychodzić? – zapytałem  nowego dyrektora.  – Nie wiem dokładnie, ale podobno miał tutaj jakieś problemy z kochanką, czy coś takiego – odpowiedział nowy dyrektor. Trzeba się dostać do środka pokoju byłego dyrektora – szybko pomyślałem. Pracownicy firmy nie byli zbyt chętni do pomocy, ale w końcu znalazł się klucz i otworzono drzwi. Liczyłem na komputer, ale były dyrektor miał laptopa, którego ze sobą zabrał. W szufladzie było trochę jakichś szpargałów, wizytówek nic nadzwyczajnego. Obok biurka, przy ścianie, stała szafa na segregatory. Było ich kilka, a w nich same oficjalne, nic nie wnoszące do sprawy dokumenty. Zrezygnowany już miałem opuszczać pokój, gdy nagle zwróciłem uwagę na jakieś kartki, które leżały na wspomnianej szafie. Przystawiłem sobie fotel, zdjąłem te kartki i zacząłem je przeglądać; znowu nic… i nagle bum! Odjęło mi mowę. Trzymałem w ręku notatki „księgowego mafii”. Były dyrektor finansowy okazał się bardzo skrupulatny. Prowadził jakiś dziennik, gdzie zapisywał kwoty wszystkich łapówek, komu zostały przekazane, daty etc. Miałem jedną kartę wydartą z tego dziennika. I za takie chwile kocha się tą robotę. Jak znajdujesz dowody na „przekręt”, czujesz się jakbyś trafił w szóstkę w totolotka. Emocje są ogromne.

Co było zapisane na kartce? Np. nazwisko lokalnego prokuratora, data i kwota łapówki. Dalej pracownik urzędu celnego, data i kwota łapówki itd. Jak mogliśmy przeoczyć te wszystkie wypłaty korupcyjne?

Było jeszcze coś, co w zalewie emocji, wpierw mi umknęło, dopiero później zwróciłem na to uwagę. Na kartce była napisana nazwa badanej firmy, ale coś mi tu nie „grało”. Jeszcze raz przeliterowałem nazwę i okazało się, że różni się ona dosłownie jedną literą od nazwy firmy, którą „trzepaliśmy” wspólnie z Norwegami już od 2 miesięcy. Zacząłem rozpytywać o co chodzi. Przypadkiem okazało się, że pracował tam pewien Polak. Powiedział mi, że faktycznie słyszał, że jest jeszcze jedna firma (ta właśnie), że w niej jest zatrudniona jedynie księgowa i że ona oficjalnie zajmuje się marketingiem. To było to. Dalej poszło już z górki, jak to się mówi po nitce do kłębka. Okazało się, że to właśnie rzekoma firma od marketingu była pośrednikiem w przekazywaniu łapówek. Pieniądze otrzymywała ze szwajcarskiej spółki, która oficjalnie zajmowała się reklamą produktów koncernu ABB na świecie. Oczywiście tytuły wypłat środków były sfingowane, ale mając część notatek byłego dyrektora, mieliśmy wystarczające dowody.

Wiele się podczas tego audytu nauczyłem. Przede wszystkim tego, że śledztwo gospodarcze wymaga wyjścia poza zwykłą praktykę audytorską, że wymaga działań kreatywnych i niestandardowych; wymaga również nieszablonowego myślenia. Dwa miesiące szukaliśmy nadużyć w głównej spółce a okazało się,  ze „przekręty” są w innej, specjalnie do tego powołanej fasadowej spółce, o niezwykle zbliżonej nazwie. To zresztą logiczne, żeby nie dawać łapówek ze spółki, która jednocześnie jest ich beneficjentem. Bowiem przy pierwszej lepszej kontroli sprawa może się wydać.

Norwegowie byli pod wrażeniem. Ich szef tj. norweski Elvis zaproponował mi nawet pracę w PWC w Norwegii, ale od razu grzecznie odmówiłem – nie lubię zimna. Zostaliśmy przyjaciółmi.

Epilog

Dzięki naszej pracy dnia 2 lipca 2004 r. amerykańska Komisja Nadzoru Giełdowego (SEC) złożyła pozew przeciwko ABB w sprawie złamania przepisów wspomnianej ustawy anty-korupcyjnej FCPA. Dnia 30 listopada 2004 r. zapadł wyrok. ABB musiała zapłacić skarbowi USA 11 milionów USD.

Do nabycia ABB Vetco Gray przez wspomniane fundusze w końcu doszło, ale zapewne na dużo lepszych dla nich warunkach.